piątek, 19 kwietnia 2013

I'll wrap my hands around your neck so tight with love, love, love.



Oh, yes. Ten czas nadszedł. Nareszcie. Nowy film od Bartholomew Cubbins aka Jared Leto z 30 Seconds To Mars - mojego najukochańszego zespołu. Aczkolwiek te słowa brzmią niezwykle infantylnie i naprawdę nie oddają całej gamy uczuć i przemyśleń jakie mam na temat Sztuki, jaką 30 Seconds To Mars są, głównie dzięki Jaredowi. Piszę dla was te słowa, jednocześnie co i rusz popatrując na teledysk, nie mogąc oderwać od niego oczu. Bo to jest Sztuka przez duże S. Sztuka, która oszałamia, zachwyca, wywołuje gęsią skórę, zapiera dech w piersiach. Jest "Wizualnym orgazmem", jak któryś z fanów określił "Up In The Air" na Twitterze, a Jared retweetował. Z kolei mój młodszy brat zapytał "A jaki jest w tym sens?", kiedy powiedziałam, że MUSI to obejrzeć (też lubi 30 Seconds To Mars). "Jest sens, jeśli będziesz odbierał to uczuciami, a nie logiką". I czy wy też tak macie? Że oglądając, przestajecie myśleć i tylko wstrzymujecie oddech, Czując?

Zawsze lubiłam 30 Seconds To Mars, ale jakiś przełom nastąpił wraz z ich albumem "This Is War". Od tamtej pory uważam Jareda za geniusza, a każde kolejne jego dzieło tylko to potwierdza. Wraz z nadchodzącym albumem "LOVE LUST FAITH + DREAMS" podejmuje kolejne ryzyko, które jak widać po singlu "Up In The Air" się opłaci. Będąc fanem (albo wyznawcą - "Yes, this is a cult" - zdanie z teledysku do "Closer To The Edge") 30 Seconds To Mars, ma się stuprocentową pewność, że zespół nie zawiedzie, nie zawiesi się w miejscu, grając od lat swój pierwszy album, choć to niby są kolejne. Jared, Shannon i Tomo zawsze, ale to zawsze zaskakują, pokazują nowy kierunek, motywują, przełamują bariery, pobudzają do rozwoju. Są swoistym ewenementem w dzisiejszym showbiznesie i tym, co powinno się zwać sztuką, a często nią nie jest. Oni tworzą Sztukę i nie ma zmiłuj - każą się przy niej zatrzymać.

Chociaż słyszałam głosy, że "Up In The Air" jest piosenką niezwykle seksualną, to ja myślę, że jest pięknym ucieleśnieniem człowieczeństwa. Nie do końca potrafię obronić swoją tezę, jest to po prostu coś, co czuję. I czy nie o to w sztuce chodzi? W filmie (bo Jared nie tworzy zwykłych teledysków) "Up In The Air" zachwyca mnie dosłownie wszystko, począwszy od światła i koloru, przez technikę (cudowne, niebanalne ujęcia slow motion), a na ludziach i zespole skończywszy. Uwielbiam to, jak video współgra z muzyką, bo chyba każdy kto ogląda teledyski, wie jak rzadkie to jest. Tutaj każdy ruch ciała, współgra z cięciem, z przeskokiem do innej sceny, a to wszystko perfekcyjnie akcentuje dokładnie ta nuta i tworzy to poezję, nad którą nie mogę przestać się zachwycać. Kocham, kocham, kocham takie coś. Kocham wizjonerstwo Jareda, jego pojęcie przestrzeni, świata i człowieka. Za każdym razem tworzy on coś, co chociaż jest modne, to wychodzi o krok do przodu przed resztę i jest tak inne, że media są w stanie tylko określić 30 Seconds To Mars, jako coś alternatywnego. Bardzo bym chciała, aby Jared kiedyś zrobił film, zwykły (u niego raczej niezwykły) fabularny. Jestem pewna, że będzie czymś wybitnym, co podniesie głosy wśród krytyki, część ludzi nie będzie w stanie tego ogarnąć i powie, że nic nie warte, a jednak część Poczuje, zachwyci się i zostanie. Tak jak teraz.

Byłem wysoko w górze
Czy to koniec, który czuję?
Wysoko w górze, ścigając marzenie tak prawdziwe
Byłem wysoko w górze*

* Fragment przetłumaczonego przeze mnie tekstu piosenki "Up In The Air".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz